tatry

Wiersze o Tatrach

Najpiękniejsze wiersze o Tatrach jakie napisali wielcy polscy pisarze:


"Ciche, mistyczne Tatry" - Kaziemierz Przerwa-Tetmajer

Ciche, mistyczne Tatry, owe wieczne głusze
zimowych, śnieżnych pustyń, owe zapadliska
niedostępne wśród złomów, gdzie jeden się wciska
mrok i gdzie wicher końcem swych skrzydeł uderza
z głuchym jękiem, jak końskie na polu kopyto,
uderzające w zbroję martwego rycerza:
ty, pustko, w siebie wołasz błędną ludzką duszę...

Ty, pustko nieskalana, kędy myśl człowieka
w dumną, zimną samotność wolno się odwleka,
jak lew ranny w pieczarę zapadłą i skrytą;
ty, pustko nieskalana, gdzie się dusza rzuca
zmęczona i ponura, by z krwi ochłodzić płuca,
oczy myć z kurzu, ręce ogartywać z błota...

O Tatry! Jakże drogą jest wasza martwota!
ten chram, kędy ofiarę niezmiernemu Bogu
odprawia wiatr u skały lodowej ołtarza,
a tej mszy słucha turni zwieszonych milczący
tłum i białego lasu przepastna ciemnota
i kędyś uczepiony na szczytowym rogu
blask wschodzącego słońca, co lody rozżarza,
na kształt lampy ofiarnej, u stropu wiszącej...

A kiedy się gwiazdami zaświecą przestrzenie
wiekuistego nieba i nieprzeniknione
zejdzie na ziemię nocy zimowej milczenie:
wówczas mi się wydaje, że już lat tysiące
ubiegły, że już życie dawno pogrzebione
i że jest to dusz ludzkich, dawno nie pamiętnych
dusz do szału zuchwałych, do szaleństwa smętnych,
uroczysko grobowe, senne i milczące.


"W pustce" - Kazimierz Przerwa-Tetmajer

Ciche leżą kamienie pod skał ciemnym murem.
Noc - wśród żlebu się świeci wąski smug księżyca,
jak ogromna, stężała w locie błyskawica,
zamarznięta na skale w pustkowiu ponurem.

Cicho... W złomach jezioro czarne i zlodniałe;
taka głusza, że słychać szelest kropel z śniegu
sączących się w toń wodną po kamieniach z brzegu;
śnieg pokrył ciemnym płatem ochmurzoną skałę.

Chmury się dotykają prawie mego czoła;
zimne, oślizgłe głazy ręce moje ziębią...
Nad jeziora lodową, przepaścistą głębią
zasłuchałem się w przestrzeń... Idźmy... "Nikt nie woła"...


"Z Tatr" - Julian Przyboś

Pamięci taterniczki, która zginęła na Zamarłej Turni

Słyszę: Kamienuje tę przestrzeń niewybuchły huk skał.

To - wrzask wody obdzieranej siklawą z łożyska
I
gromobicie ciszy.

Ten świat, wzburzony przestraszonym spojrzeniem,
uciszę,
lecz -

Nie pomieszczę twojej śmierci w granitowej trumnie Tatr.

To zgrzyt
czekana,
okrzesany z echa,
to tylko cały twój świat,
skurczony w mojej garści na obrywie głazu;
to - gwałtownym uderzeniem serca powalony szczyt.
Na rozpacz - jakże go mało!
A groza - wygórowana!

Jak lekko
turnię zawisłą na rękach
utrzymać i nie paść,
gdy
w oczach przewraca się obnażona ziemia
do góry dnem krajobrazu,
niebo strącając w przepaść!

Jak cicho

w zatrzaśniętej pięści pochować Zamarłą.


"Na Mięguszowieckiej Przełęczy" - Jerzy Żuławski

Pytasz mnie, pani, com widział tam z góry,
Z tej wśród obłoków zawrotnej przełęczy?
Widziałem w dole cichych wód lazury,
bezdenne, rąbkiem opasane tęczy,
co wyglądały jako twoje oczy,
gdy łza je - na mnie zwrócone - zamroczy.

Widziałem w dali czarodziejskie niwy,
skąpane w morzu słonecznego złota,
wyglądające, jak ów kraj szczęśliwy,
który stworzyła moich snów tęsknota,
gdzieś poza życia jawą i żałobą,
a kędy nigdy ja nie będę z tobą!

A bliżej - czarne, w mgłach przepastne turnie,
takie posępne, jako myśli moje,
co ku błękitom spiętrzają się górnie
i zaś, jak skały w toń, tak w oczy twoje
patrzą - i nań wniebowstępną drogą
wznieść się ni w głębiach zatonąć nie mogą.

Copyright © 2009 moniatek. Wszystkie prawa zastrzeżone.